Bełsznica, 2024-11-24
Sąd Rejonowy w Wodzisławiu Śląskim II Wydział Karny
Wnoszę o uznanie mnie winnym niezastosowania się do jednego z dwóch znaczeń znaku STOP §21, punkt 1 (zatrzymania się przed drogą z pierwszeństwem) przy zastosowaniu się do punktu 2 (wymogu ustąpienia pierwszeństwa) i odstąpienie od wymierzania kary.
Policja nie dysponuje nagraniem z mojego wykroczenia, jednak ja samego faktu się nie zapieram – opisałem je nawet innym ku przestrodze http://tek.org.pl/stop. Podstawą mojego zachowania jest doświadczenie w 40-letnim bezwypadkowym użytkowaniu roweru (którym przejeżdżam przeciętnie 4 tys. km rocznie; a ukarany zostałem dotąd wyłącznie za brak dzwonka!), podparte nauczaniem mojego instruktora, Franciszka Otawy z Rogów, który uświadamiał nam – kursantom, że do powinności kierowcy należy niepowodowanie wypadków, zaś przepisy mają nam to tylko ułatwić. Jeżeli więc funkcją znaku STOP jest spowodowanie, by pojazd z drogi podporządkowanej nie wjechał pod pojazd jadący drogą z pierwszeństwem, to podstawowe znaczenie ma punkt drugi, przestrzegający przed nieustąpieniem pierwszeństwa, zaś punkt pierwszy, traktujący o zatrzymaniu się przed skrzyżowaniem, ma na celu wydłużenie czasu, jaki kierowca pojazdu wyjeżdżającego z drogi podporządkowanej poświęci na zorientowanie się w sytuacji. W razie wątpliwości, proponuję przeprowadzenie eksperymentu myślowego z ograniczeniem funkcji znaku STOP: raz tylko do drugiego (to możemy obserwować na żywo tam, gdzie stoją znaki A-7 Ustąp pierwszeństwa), raz tylko do pierwszego z wymienionych punktów – wystarczy zatrzymać pojazd i można ruszać dalej. Stosownego znaku jakoś nie wymyślono…
Z nauk instruktora Otawy dobrze pamiętam też, by na jezdni nie stawać na przeszkodzie innym kierującym. W to wpisują się moje pozaprzepisowe zachowania, jak ustępowanie ciężarówkom, kiedy jadę rowerem. Mnie nic nie kosztuje zjechanie na chodnik lub trawę na poboczu, a kiedy załadowana ciężarówka, nie mając warunków do wyprzedzania, byłaby zmuszona za mną wyhamować do 36 km/h, potem zaś znów rozpędzić się do 72 km/h, zużyje na ten cel minimum 0,35 l ropy. A ja nie znoszę marnotrawstwa. Co ciekawe, praktycznie nie zdarza się, żeby kierowca ciężarówki nie docenił tej drobnej uprzejmości. Za to kierowcy osobówek nie dziękują…
W środę 24 stycznia jechałem rowerem z załadowaną przyczepką o masie sumarycznej 125 kg, dysponując mocą napędu rzędu 0,5 kW (moje nogi + silnik elektryczny). Moje możliwości przyspieszania były więc 2 x mniejsze, niż zestawu ciężarowego i aż 20 x mniejsze, niż przeciętnej osobówki. Piszę o tym, by zwrócić uwagę Wysokiego Sądu na pewne ograniczenia pojazdów, którymi zgodnie z prawem wolno się poruszać, ale których ograniczenia nie są brane pod uwagę przy oznakowywaniu dróg. Niedostatki przyspieszenia rekompensuje nieporównanie wyższa świadomość sytuacji na drodze wynikająca z tego, że rowerzyście karoseria nie zasłania, silnik nie zagłusza, zaś szyby nie izolują go od dźwięków otoczenia (a i głowę ma dużo wyżej, niż kierowca osobówki – to mniej przeszkód). Czyli: rowerzysta wszystko wie prędzej i wystarczy pozwolić mu to wykorzystać, żeby mógł bezpiecznie korzystać z dróg. W moim przypadku: potrzebowałem więcej czasu na przekroczenie skrzyżowania, ale wcześniej wiedziałem, że mogę jechać.
Czas przejazdu przez skrzyżowanie wyliczyłem, a dla pewności także zmierzyłem w warunkach rzeczywistych. Ruszając z zatrzymania, na pokonanie koniecznych 14 m lekko pod górę (10 m szerokości drogi + 4 m długości roweru z przyczepką) potrzebowałem 8 sekund, kiedy zaś wjeżdżałem na ,,testowe skrzyżowanie'‘ z prędkością 10 km/h, jak mogło to się odbyć wtedy, na jego pokonanie wystarczało mi 5 sekund. Gdybym więc wówczas się zatrzymał, bezpieczniej byłoby przeczekać samochód nadjeżdżający z prawej jakieś 200 m od skrzyżowania i przybliżający się przepisowo o 15 m w ciągu sekundy, bo gdyby jechał nieprzepisowo mógłby mnie dostać (policjanci musieli go przepuścić!) i liczyć, że nie nadjedzie kolejny, a ja nie będę tamował ruchu od Rogów w oczekiwaniu na kolejne dogodne warunki. Przy okazji całych eksperymentów zmierzyłem także długość drogi hamowania z ,,wjazdowej’‘ prędkości 10 km/h - to 0,8m.
Podsumowując: wykroczyłem przeciwko przepisom drogowym, bo to było najbezpieczniejsze w tamtych okolicznościach.
Skrzyżowanie, o którym mowa, ma zostać wielkim kosztem przebudowane. Nikt nie zastanowił się, czy wymaganej przepustowości nie można by tanio i szybko uzyskać, wymieniając znaki STOP na Ustąp pierwszeństwa, które stały tam dawniej. Obie drogi w tym miejscu mają prędkości dopuszczalne 50 km/h (od Syryni) i trójkąty widoczności nieuzasadniające posadowienia znaków STOP.
E=mV2/2 m=40 * 103 kg Vp=10m/s Vk=20m/s praca=E(Vk)-E(Vp)=8MJ-2MJ=6MJ Vropy=praca/(wartość opałowa * sprawność silnika)=6MJ/(38 MJ/l45%)=0,35l
Przyspieszenie jest wprost proporcjonalne do mocy, a odwrotnie do masy, więc samochód z silnikiem o mocy 100 kW i masie 1,25 tony, będzie dysponował 20-krotnie większym przyspieszeniem, niż ja w tamtych warunkach