Bełsznica, 2025-01-07
Sąd Okręgowy w Rybniku, VI Wydział Karny Odwoławczy
Przekroczyłem drogę z pierwszeństwem przejazdu nie zatrzymując się przed znakiem STOP, dlatego że mogłem i dlatego, że tak należało. Mogłem, bo z racji tego, że jechałem rowerem, wystarczająco wcześnie przed skrzyżowaniem miałem pewność, że pokonam je bezpiecznie, a tak należało, bo natężenie ruchu na tym skrzyżowaniu jest znaczne i należy korzystać z okazji jego opuszczenia, a nie narażać się ku uciesze policjantów. Ważnym aspektem sprawy jest to, że oznakowanie dróg organizowane jest pod kątem pojazdów odmiennych niż rower – powodujących, że kierujący nimi ma nieporównanie mniejszą świadomość sytuacji na drodze, za to obdarzonych wielokrotnie większym przyspieszeniem.
Odniosę się do sformułowań z uzasadnienia wyroku:
Przed wjazdem na skrzyżowanie na ulicy Raciborskiej znajduje się widoczny pionowy i poziomy znak „Stop"
Otóż nie. Po odmalowaniu linii na Raciborskiej w zeszłym roku poziomy znak „Stop" (rozumiem, że chodzi o B-12, czyli białą linię w poprzek pasa przed skrzyżowaniem) może już być widoczny. Wtedy jednak żadnych linii na drodze widać nie było, a skrzyżowanie wyglądało tak: https://www.google.pl/maps/@50.0152161,18.3293484,94m/data=!3m1!1e3?entry=ttu&g_ep=EgoyMDI0MTExOS4yIKXMDSoASAFQAw%3D%3D
Nie ma to kompletnie znaczenia, skoro stoi STOP na słupku, ale skoro w uzasadnieniu jest wielokrotnie podnoszone, pozwolę sobie sprostować.
funkcjonariusze Policji zaproponowali obwinionemu Janowi Psocie mandat w wysokości 320 zł, po uprzednim pouczeniu, że w przypadku odmowy zostanie sporządzony wniosek o ukaranie do sądu
Nie. Nie przedstawiono mi drugiej ewentualności, a to ja sam ją zaproponowałem słowami ,,Możecie mnie sądzić.‘’, policjanci zaś raczej próbowali mnie odwieść od tego pomysłu, skoro straszyli wysokością kary. Ja jednak powątpiewałem w taką srogość naszego sądu, skoro ten wrzepił drobne 1200 zł złapanemu na gorącym uczynku przez członków naszej organizacji złodziejowi, który przed naszą drezyną rozbierał tory. Do tego bez konieczności naprawy poczynionych szkód, które firma od napraw wyceniła na ponad 25 tys. zł – sprawa recydywisty Wojciecha O. osądzonego 2022-06-22 w II Wydziale Karnym w Wodzisławiu Śląskim za kradzież infrastruktury kolejowej.
Dodał, że na znaku „STOP" nie było napisane „za wyjątkiem rowerów"
Nie ,,dodał'‘, tylko zapytany potwierdził. Dodać, to teraz mogę, że są kraje, w których od rowerzystów nie wymaga się zatrzymywania się przed STOP-em.
wskazał także, że przy rowerze nie miał dzwonka, bo go zdemontował i w jego miejsce umocował lusterko, które jego zdaniem jest bardziej przydatne.
Nie jest to tylko moje zdanie, skoro w przeciętnym samochodzie wymagane są 3 lusterka, nie licząc tych do makijażu, a tylko 1 klakson… Ale mogę potwierdzić, że w lusterko zerkam kilka razy na minutę, zaś dzwonka nie użyłem (zgodnie z jego przeznaczeniem) przez 40 lat. Dla ustalenia: jeszcze zanim pojechałem się tłumaczyć na komisariat, dzwonek sobie zamocowałem. Na kierownicy, w miejscu, gdzie i tak bym go nie sięgnął… Bo tam, gdzie kciukiem sięgam, miejsca brakło. Ale tego akurat przepisy nie regulują.
Zastrzeżenia pod względem wiarygodności budzą natomiast te wyjaśnienia obwinionego, w których polemizuje on z przepisami dotyczącymi ruchu drogowego odnośnie zasad stosowania się do znaku „STOP" oraz okoliczności wskazujących dlaczego tego nie uczynił. Zdaniem Sądu prezentowana przez obwinionego w tym zakresie wersja wydarzeń stanowi przyjętą przez niego linię obrony, której celem jest uniknięcie odpowiedzialności za popełnione wykroczenie. Wyjaśnienia obwinionego Jana Psoty stoją w sprzeczności z zeznaniami świadka Przemysława Parmy, którym Sąd w pełni dał wiarę i które wzajemnie się uzupełniają. W tym zakresie wyjaśnienia obwinionego nie wytrzymują konfrontacji ze zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym, który ze wskazanych poniżej względów uznany został przez Sąd Rejonowy za wiarygodny, a w szczególności z zeznaniami funkcjonariusza Przemysława Parmy. Przedstawiona przez niego wersja wydarzeń jest konsekwentna, jasna i spójna i stanowi dla Sądu podstawę do czynienia ustaleń faktycznych w sprawie.
Pozwolę sobie zreferować zeznania policjanta: mało co pamiętam, ale zdarzyło nam się zatrzymać za przejechanie znaku STOP rowerzystę z przyczepką, a ten nie przyjął mandatu i nie miał dzwonka przy rowerze. W którym miejscu to zeznanie stoi w sprzeczności z tym, co sam spisałem w dniu, kiedy to się odbyło? Obserwacje, które poczynił policjant także potwierdzają to, co sam spisałem. Swoje motywacje wyłożyłem we wniosku, a ktokolwiek poza mną mógł się ich tylko domyślać, nie ma tu więc miejsca na żadną sprzeczność.
Świadek Przemysław Parma […] potwierdził, że [..] obwiniony dojeżdżając do skrzyżowania zwolnił, ale się nie zatrzymał, dlatego jego zdaniem popełnił wykroczenie. Nadto oświadczył, że znak „STOP" oznacza, że kierujący musi się zatrzymać w miejscu do tego wyznaczonym i nie wystarczy, że zwolni.
Znaczenie znaku STOP każdemu użytkownikowi dróg zostaje wpojone na etapie uzyskiwania uprawnień do prowadzenia pojazdów. Skoro jednak sąd wolał fatygować funkcjonariusza policji, pozwoliłem sobie wytknąć przypadkową ułomność tego trybu. Zacytuję:
Sędzina do obwinionego: ,,Może pan zadawać pytania świadkowi.‘’
Obwiniony: ,,I gdybym zrobił tak, jak pan mówi, to co?‘’
Świadek: ,,To byśmy się tu nie spotkali.‘’
Obwiniony: ,,Na pewno! Bo jakbych stanył, a potym zwyczajnie pojechoł, to by mie to auto było przejechało!…‘’
Jak zauważył słusznie Sąd Najwyższy
Czy to wypada?…
Po stronie obwinionego nie zachodzą żadne okoliczności […] umniejszające winę.
Właśnie na takowe okoliczności, podparte wyliczeniami i wynikami eksperymentów, wskazałem we wniosku. Możliwe, że wszystkie okoliczności umniejszające winę zostały już zużyte na obronę piłkarza, co po pijaku i autem na śmierć przejechał nastolatkę na chodniku, skoro dostał drobne 8 lat i 15 tys. zł…
Zdaniem Sądu obwiniony przedmiotowego czynu dopuścił się co najmniej nieumyślnie – nie mając zamiaru jego popełnienia, popełnił go jednak na skutek niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach […]
A dokładniej – dokonałem go z premedytacją. Co więcej, gdybym znów znalazł się w takich okolicznościach, postąpiłbym dokładnie tak samo. Tyle tylko, że po przejechaniu skrzyżowania czmychnąłbym w boczną uliczkę, żeby nie fatygować policji i sądów, a potem nie tracić czasu na pisanie wniosków i apelacji (choć w zasadzie w tej chwili wszystko już mam napisane…) Cmentarze pełne są tych, którzy na drodze postępowali zgodnie z przepisami (najszerzej komentowany ostatnio przypadek: czternastolatek prawidłowo przechodził po pasach, ale go zły człowiek w białym furgonie przejechał [a dokładniej: niefortunnie trafił lusterkiem]; co ciekawe, wszyscy mają pretensje do kierowcy, choć to dzieciak popełnił samobójstwo włażąc pod auto, pośrednio zaś jego śmierć obciąża prawodawców, którzy dali mu pierwszeństwo na pasach, a nie dali nieśmiertelności; i tych, którzy go co do takich przepisów uświadomili), a jak to ktoś napisał w komentarzach, gdy sądzono mnie kiedyś za posłanie złodzieja do szpitala (a dwóch innych do ciupy, choć następnego dnia ich wypuścili), lepszy, coby cie trzech sóndziyło, jak sztyrech niósło. W punkcie 6 zacytowałem fragment uzasadnienia ze słowami policjanta ,,obwiniony dojeżdżając do skrzyżowania zwolnił'‘ – jak z tej relacji można było wywieść, że przejechałem STOP co najmniej nieumyślnie?… Ależ ja to uczyniłem świadomie!
Ustalając rodzaj i wymiar kary Sąd wziął pod uwagę szkodliwość społeczną czynu, rodzaj naruszonych obowiązków, okoliczności zdarzenia, stopień winy obwinionego.
Więc właśnie okoliczności zdarzenia wskazane przeze mnie we wniosku nie zostały uwzględnione, a mam powody przypuszczać, że nawet zrozumiane, choć wyłożyłem je najczytelniej, jak potrafiłem. Kiedy uczyłem na Politechnice Śląskiej, studenci się nie skarżyli.
Wymierzając obwinionemu karę, Sąd kierował się przesłankami zawartymi w art. 33 k.w.
Ciekawe, czy uwzględniono par.3 pkt.4: ,,prowadzenie przez sprawcę nienagannego życia przed popełnieniem wykroczenia i wyróżnianie się spełnianiem obowiązków […]‘’? Co do pierwszego nie będę się spierał, ale karany nie byłem, zaś obowiązki wobec społeczeństwa wypełniam z zapasem / artykuły / TEK. ,,Są na to w tym gmachu odpowiednie dokumenty…‘’, jak powiedział Gargamel w 07.
kara grzywny w kwocie 100 zł odpowiada przede wszystkim stopniowi społecznej szkodliwości czynu Jana Psoty. Ponadto pozwala na osiągnięcie zapobiegawczych i wychowawczych celów kary w stosunku do obwinionego, a także czyni zadość potrzebie społecznego oddziaływania.
O jakiej ,,szkodliwości społecznej'‘ mówimy, skoro świadkami zdarzenia poza mną było 2 policjantów i kierowca niezainteresowany tematem, który nigdy nie usłyszy o moim wyroku? Na przyszłość proszę o prace społeczne – te będzie można nagłośnić i to będzie mieć ,,oddziaływanie społeczne’‘. Co do celów wychowawczych zaś, to wyłożyłem już swoje zdanie…
Zdaniem Sądu kara ta […] będzie stanowić dla niego – zgodnie z założeniami, jakie niesie ze sobą każda kara – pewną dolegliwość.
Dolegliwość stanowi dla mnie jeżdżenie w zimie rowerem do miasta w odświętnym ubraniu, żeby tłumaczyć się z motywów swojego postępowania, choć uczyniłem to już korespondencyjnie i żeby podpisywać odręcznie pisma, które podpisałem już elektronicznie, ale których to w sprawach karnych się nie honoruje. Strach pomyśleć, gdybym po drodze znów przejechał STOP na oczach policji i kolejny raz trafił pod sąd – istne ,,perpetuum debile'‘, jak moja siostra określiła dwa połączone wiatraki, gdzie na jeden należało dmuchać, a drugi brał z niego prąd i się obracał… Wybór środka transportu podyktowany jest względami ekologicznymi (do tego pociąg na dalsze wycieczki) i tym, że nie znoszę hałasu, staram się więc oszczędzać go innym.
Sąd obciążył obwinionego Jana Psotę kosztami sądowymi obejmującymi opłatę w kwocie 30 złotych oraz wydatkami w kwocie 120 złotych.
Mój czas inżyniera był droższy. Zamiast tego mogłem robić coś pożytecznego ku chwale ojczyzny.
Podsumowując: sąd i policja uparli się uczyć mnie jeździć, choć bez ich pomocy udawało mi się to od 40 lat bezwypadkowo i bezmandatowo (poza 20-złotowym mandatem za brak dzwonka 6 lat temu). A w takim razie zwrócę się do policji, czy 3 zainteresowane osoby same mają po zero punktów, brak mandatów, wypadków i stłuczek na koncie – w końcu przydałyby się jakieś referencje. Bo kiedy policjant zapomina, że STOP obliguje zwłaszcza do ustąpienia pierwszeństwa, zaś sędzina przedkłada prawa stanowione nad prawa fizyki, nie zaczyna się to najlepiej… Dam znać o wynikach.
Wnoszę o uznanie mnie winnym niezastosowania się do jednego z dwóch znaczeń znaku STOP §21, punkt 1 (zatrzymania się przed drogą z pierwszeństwem) przy zastosowaniu się do punktu 2 (wymogu ustąpienia pierwszeństwa) i odstąpienie od wymierzania kary.